Ojciec Pio do Chorych

Idziemy za Zbawicielem

W Ewangelii możemy spotkać takich ludzi, którzy poprzez spotkanie z Panem Jezusem nagle zmieniali swój sposób życia i to bez wyraźnych rozporządzeń z Jego strony. Taką postacią był Zacheusz, który, zapewne z czystej ciekawości, chciał Go zobaczyć. I oto, po Jego słowach: "Zacheuszu, dziś muszę się zatrzymać w twoim domu" (Łk 19,5), ten deklaruje, że ubogim da połowę majątku, a skrzywdzonym odda czterokrotnie. Jego dotychczasowa kalkulacja sprytem i nieuczciwymi kombinacjami zmieniła się nagle w kalkulację troski o innych i uczciwości. Można by powiedzieć: oczyszczenie wrażliwości lub nowe (czyt. Jezusowe) perspektywy życia. To była jego osobista, ale i wolna decyzja. Nie wiemy, jakie były jego myśli, kiedy przyjmował Pana Jezusa w swoim domu. Jednakże Zacheusz musiał odkryć w spotkaniu z Nim coś, czego przedtem jemu brakowało. Może było to poczucie osamotnienia i lekceważenia, może bezsens samego tylko bogacenia się, a może też i to, że przy Panu Jezusie czynienie dobra ludziom jemu samemu przynosi szczęście. A może chciał po prostu sprawić radość Panu Jezusowi.
Widocznie myślał o Dobrej Nowinie Mistrza z Nazaretu. Musiał o Niej słyszeć. Nie wykluczone, że gdzieś doszło do niego o bogatym młodzieńcu, który nie chciał rozstać się ze swoim majątkiem. Wiemy sami, jak trudno pozbyć się starych przyzwyczajeń, bliskich przedmiotów, jak trudno przyjąć ograniczoną możność poruszania się, cierpienie, czy zdanie się na innych. Zacheusz myślał, co zrobić, by zadowolić Pana Jezusa. A może zrozumiał, że to Pan Bóg go tak prowadził, aby umiał ze swej woli oczyścić swoje pragnienia.

O. Pio w swoich listach zwraca uwagę, że osoby, które otrzymują łaskę oczyszczenia, poznają wyjątkowo dobrze siebie i swoją grzeszność. Dlatego niech nie zabraknie w nas pragnienia oczyszczenia duszy ze złych przyzwyczajeń i sprawienia radości Panu Jezusowi, który dla naszego zbawienia przyjął śmierć na krzyżu.

Ks. Marek Kaiser, 26 marca 2001r.